#5 – 24 miesiące teraźniejszości

[kolumny][lewa]

[/lewa][prawa]

02.11.2017

5

Zaczął się 5 miesiąc podróży do teraźniejszości. Po perturbacjach i zawirowaniach wracam na dobry tor. Silna fala zwrotna zalała mnie w październiku. Po ponad 3 i pół miesiąca pierwszy alkochol, śmieszne papieroski to już nie raz pierwszy. Ogólnie nawrót wszystkich niepotrzebnych nawyków. Plus jak już nie ma praktycznie żadnych używek to jest czekolada (cukier), wjeżdża na parkiet jak złoto. Silna potrzeba kwestionowania, kolejny raz, czy mój życiowy zwrot jest w ogóle potrzebny? Silne poczucie tego że TAK! JEST POTRZEBNY! Dlaczego? Z chęci zmian fundamentalnych, z chęci bycia tym kim naprawdę chciałem zawsze być. W pokoju za ścianą śpią smacznie dwa maleńkie motywatory. Najmniejsze, a motywują najbardziej. Dla tych dwóch maleńkich ludzi pragnę być takim sobą jakim jeszcze nigdy nie byłem dla nikogo. Dla siebie pragnę być tym człowiekiem, do którego dojrzewałem tyle lat. Znam wielu ludzi, którzy nie muszą prawie nic zmieniać i świetnie sobie radzą niemal na każdym polu (przynajmniej tak to wygląda i tak komunikują). A ja mam to poczucie głodu, że brakuje mi tej odrobiny, która nie daje mi spokoju. Przez to uczucie myślę, że nie radzę sobie tak dobrze jakbym mógł. Czasem patrzę na to wszystko i myślę sobie, że nie radzę sobie w ogóle, a na powierzchni wszystko idzie tak gładko. Nikomu nigdy nie mówię, że coś tu jest nie tak, bo cały czas jestem wdzięczny za to, co mam. Nigdy nie potrzebowałem wiele, dlatego mam poczucie, że mam wszystko czego potrzebuję, ale teraz jak nigdy w głowie pulsuje mi pytanie „Czego chcesz?”. Czego ja chcę? Czy to ego mnie pyta czy to ego pyta we mnie, czy to ja? Bo zawsze myślałem, że nie powinienem chcieć niczego, to takie egotyczne. Powinienem być wolny od chcenia, pełen oświecenia i radości z tego co jest. Lata mijały, a ja uradowany, z tego, co jest, po prostu robiłem rzeczy, tworzyłem rzeczy. Bez konkretnego celu, zadowalając się sobą i tym, co mogę tworzyć. I nagle to uczucie głodu nasiliło się, mentalnie zaczęło burczeć mi w brzuchu. Dziś nienasycony postanowiłem się nakarmić. Wziąłem notes i zacząłem pisać czego ja chcę. Po latach pozwoliłem sobie chcieć, wręcz pragnąć, pożądać. Pozwoliłem sobie na uczucie, które od lat walczyło we mnie o uwagę. Zrobiła się z tego lista rzeczy, uczuć, miejsc, działań. Ta lista rośnie codziennie. Jeszcze nic z niej nie odhaczyłem. Założyłem sobie cały notes na 2018 rok i zacząłem wpisywać czego chcę w 2018 roku. Zacząłem rozbijać rzeczy na mniejsze porcje, na czego chcę i jak to osiągnę. Pierwsze małe sukcesy już pojawiają się na horyzoncie, już realizuję rzeczy z listy. Za wcześnie na odhaczanie, ale pora w sam raz aby całą siłę skierować w realizację. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy, których naprawdę chcę. Myślę, że wcześniej nie miał bym też siły aby po nie sięgnąć. Dziś jestem w stanie uwierzyć, że mogę to mieć, mogę na to zapracować i mogę to osiągnąć. Dziś jestem na etapie 91 pompki, zostało mi tylko 9 pompek do tego aby odhaczyć 100 pompek w jednej serii. Tylko 9 pompek. To bardzo trudne 9 pompek, myślę, że wydarzą się na dniach. Zaczynałem od 30 pompek i to był mój standard codzienny. Dziś standardowo robię pomiędzy 70 a 80 pompek w serii. O 50 więcej niż kiedyś. To niesamowite jak już przekroczysz pewne granice, to już nie wrócisz. Napisałem jakiś czas temu, że pompki są metaforą, dosłownie – dosłownie są! Za każdym razem, kiedy mam je zrobić determinacja bierze górę nad głosem w głowie, który za każdym razem konsekwentnie odradza mi robienie ich. „Zmęczysz się, zakwasów nabawisz, kontuzji, jutro będziesz zdychał” – mówi głos. Jest to metaforą działania wykraczającego ponad siły, a głos w głowie przekonuje, że w ogóle nie warto. Więc robię! Choć nie muszę, ale bardzo chcę. Chcę chcieć. I tak działam dziś ze wszystkim czego chcę, chcę tak bardzo, że muszę i robię.
Październik to był szalony miesiąc, dzieciaki skończyły pierwszy rok życia, a ja pokonałem demony po raz kolejny. Myślę, że jeszcze długi czas ta walka będzie trwać, codziennie, ale dziś, jak nigdy, naprawdę chcę je pokonywać, każdego dnia. Każdego dnia dowiaduje się coraz bardziej czego naprawdę chcę, dokąd zmierzam i dlaczego? Kiedyś myślałem, że to jednorazowe pytania, że w sumie wiem przecież, znam siebie. Znałem tylko siebie z przeszłości i myślałem, że to ja teraz. Teraz myślę, że tworzę siebie teraz żeby poznać siebie w przyszłości. Dziś widzę, że to codzienne procesy i trzeba naprawdę chcieć, żeby stawić im czoła. Teraz czuję jak buduję siebie, kawałek po kawałku jak dom z cegieł, to trwa, ale żaden zły wilk mi go nie zdmuchnie. Waruj. Dobrej nocy. Idę zrobić pompki, kto wie może setka pyknie…

PS: to jest miesiąc, w którym w końcu odpaliliśmy aplikację Smilie.me i zacząłem zbierać uśmiechy. Dorzućcie swoje do puli wszystkich uśmiechów na www.smilie.me – bez was nie dobijemy do pierwszego 1000. Posiadacze iPhonów do dzieła!

[/prawa][/kolumny]