Cykl jest zderzeniem mojej osobowości pełnej miłości z poetyką kryminalną mojego dorastania. Próba oswojenia wszystkich negatywnych bohaterów przeszłości przez wcielenie się w nich. Występuje tu parę płaszczyzn wizualnych. Poruszamy tematykę maski, nieznanej tożsamości, tego ukrycia, które wyzwala w nas odwagę do czynienia rzeczy innych, rzeczy dziwnych, zakazanych, anonimowych, złych lub dobrych. Multiplikuje ten stan poprzez powielanie i zlewanie ze sobą postaci, gestów. Forma jakiegoś błędu, gliczu, erroru. Zabawa wizualna gdzie korzystamy ze znanych form w nieznany sposób tworząc trzecią jakość obserwowanych zjawisk.
W ostatecznym odbiorze zderza się rzeczywistość dla wielu odległa, nie spotykana. Dla mnie to dzieciństwo, to dorastanie, to moje osiedle. To wywołuje szok, mieszane uczucia, czasem śmiech. Maska jest formą lustra, w którym przyglądamy się własnym uczuciom. Nie chcę intelektualizować tego zjawiska, to powinno pozostać w formie uczuć. Tak powinno być, powinniśmy poczuć stan zagrożenia, oswoić go, przyjrzeć się mu aż poczujemy się w nim bezpiecznie. Albo poczuć cokolwiek czujemy, kiedy przyglądamy się tym formom, zjawiskom, sobie.
W jakiś przewrotny sposób maska, bala klawa, którą wkładam na głowę zakrywając twarz pozwala mi zdjąć realną maskę uwarunkowań, ego, ugruntowania. Postać, którą gram mówi bardziej prawdziwym głosem niż ja sam, a przecież to mój głos.