#3 – 24 miesiące teraźniejszości

[kolumny][lewa]

[/lewa][prawa]

03.09.2017

3

Trzeci miesiąc zaczął się 3 dni temu. Bilans jest taki, że w drugim miesiącu, 11 sierpnia spaliłem 2 papierosy. Bardzo świadomie. Co to dla mnie oznacza? Projekt „24 miesiące teraźniejszości” nie jest o rezygnacji z używek, nie jest o wstrzemięźliwości, nie jest o porzuceniu czegokolwiek. Ten projekt jest o mnie świadomym chwili teraźniejszej. Porzuciłem używki i stare wzorce zachowań bo przeszkadzały mi być sobą tu i teraz. Stały się kompulsywnymi nawykami nie świadomymi wyborami. Teraz po 60 dniach odstawienia alko, papierosów i innych rzeczy do palenia myślę, że przezwyciężyłem nawyki. Ale czasem chęć wraca, żeby zapalić. Myślę wtedy, że zawsze zaczyna się tak samo. Kiedy już nie palę mówię sobie, że przecież skoro nie palę to mogę teraz zapalić jednego. Palę jednego i nagle palę drugiego, nagle palę już parę razy w miesiącu, w tygodniu, co dziennie i znów myślę, że chce rzucić bo to bezsensowny nawyk. Tak działo się ze mną zawsze, myślę, że ten proces rzucania i wracania też stał się pewnego rodzaju nawykiem. Schemat wgrał się tak mocno, że już w momencie rzucenia wiedziałem, że wszystko, w którymś momencie wróci. Wracało. Teraz odczuwam co jakiś czas silną chęć zapalenia. Zaczynam myśleć o co mi tak naprawdę chodzi, czy o to żeby nie palić w ogóle, czy żeby nie palić w ogóle przez 24 miesiące (to już złamałem). Czy żeby obserwować siebie przez 24 miesiące w teraźniejszości, w moich schematach, w moich pętlach. Obserwować nie oceniać, być obecnym kiedy robię to czy tamto. Czy palę, czy piję, czy palę skręty czy cokolwiek robię co czuję, że mi już ciąży i już tego nie potrzebuję. Radykalnie na początku odcięłam się od wszystkiego co rozprasza, myślę, że to była mądra decyzja. Dziś czuję się wolniejszy, mam więcej energii i więcej czasu. Właściwie nie korzystam już też z rozrywki w takim natężeniu jak wcześniej. Całą energię przekierowałem w edukację, samopoznanie, samodoskonalenie i ogarnianie swojego życia, ciała i umysłu na poziomie na jakim nigdy wcześniej nie byłem. Odkryłem szczegółowe planowanie. Odkryłem mnóstwo wzorców w które wszyscy popadamy. Odkryłem co mnie blokowało dotychczas. To zapoczątkowało proces budowania drogi, która prowadzi mnie dalej, do siebie, do mnie takiego jakim zawsze chciałem być, ale brakowało mi odwagi. 60 parę dni minęło, zburzyłem wiele, teraz czuję, że zaczyna się proces sprzątania po wyburzaniu. Gruz należy wywieźć, wszystko posprzątać tak aby można było zacząć budować od nowa. Jestem już bardzo świadomy czego nie chce. Doszedłem do miejsca które mógłbym nazwać punktem zero. Tu już wiem dokładnie co zostawiam i czego nie chce, ale jeszcze nie do końca wiem czego chce. Mam mnóstwo pomysłów i wiem co trzeba zrobić, ale nie wiem jeszcze jak dokładnie. Nie wiem jeszcze co jest na końcu tej drogi, ale mam poczucie, że wróciłem do stanu sprzed lat, kiedy pełen energii i wiary, altruizmu i empatii wchodziłem na drogę, którą dziś zostawiam aby pójść dalej. W tej drodze trochę zagubiły się moje pierwotne wartości, takie mam poczucie. Teraz jakbym odkrywał, że wtedy w fundamentach wszystko było ok tylko zbyt wiele warstw przysłoniło to wszystko. Wyburzone. Trzeba posprzątać skutecznie i… dzieci wołają mnie na kompanie, a z teraźniejszością się nie polemizuje. Dobrego wieczora.

[/prawa][/kolumny]